Te dwie kamieniczki przy kościele św. Elżbiety, w narożniku wrocławskiego rynku, są przez mieszkańców pieszczotliwie nazywane Jasiem i Małgosią. W sąsiedztwie strzelistego kościoła wąziutkie kamieniczki rzeczywiście kojarzyć się mogą z zagubionymi w mrocznym lesie dziećmi. Zwłaszcza, że wyglądają, jakby trzymały się za ręce - pomiędzy nimi rozciąga się brama.
Wybudowano je najprawdopodobniej w XV wieku, stanowiły wówczas część liczniejszej grupy domów. Między kamieniczkami, pod arkadą, znajdowało się wejście na zlikwidowany w XVIII wieku cmentarz, o czym przypomina napis na szczycie bramy Mors Ianua Vitae – Śmierć bramą życia.
Mimo, że budowle nazywają się tak niewinnie, to kryją mroczną historię. Między kamieniczkami a drzwiami kościoła św. Elżbiety zostało pochowanych 21 czeladników, którzy nie wykonali poleceń swoich mistrzów. Oprócz śmierci spotkało ich ogromne poniżenie. Pogrzebano ich pod płytami chodnika, a ich ciała przez wieki miały być deptane przez wchodzących do kościoła ludzi.
Mimo wszystko, kamieniczki wyglądają pięknie.
Tomaszu, dziękuję :)
Bardzo ładna pocztówka :))
OdpowiedzUsuńjulkvv.blogspot.com
Ciekawa sprawa, żeby nazwać tak kamieniczki, a sama pocztówka ma w sobie urok. :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe kamienice i świetnie nazwane, a pocztówka super :)
OdpowiedzUsuńTyle razy byłam we Wrocławiu i nigdy nie słyszałam o tych kamienicach! Musze to nadrobić. Kartka słodka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://minona.wix.com/mailboxfullofworld
Słyszałam gdzieś o tych kamienicach, ale nie znałam ich historii.
OdpowiedzUsuńTak bardzo tęsknie za śniegiem i zimą :) Pocztówka bardzo mi się podoba, ale nigdy nie skojarzyłabym jej z Wrocławiem :D
OdpowiedzUsuń